Friday, May 4, 2012

Interesting review of my Krakow exhibition

Polish info portal Interia published an interesting review of my "Garden of Eden" exhibition in Krakow, written by Marta Półtorak. I paste it below, but unfortunately it's only available in Polish.



Rajski Ogród w supermarkecie

Autor: Marta Półtorak (zredagowany przez: Magda Głowala-Habel)
Z cyklu Garden of Eden A. Maciejewski
Z cyklu Garden of Eden A. Maciejewski / fot. mat. Galerii Solvay
Garden of Eden to tytuł cyklu zrealizowanego przez Andrzeja Maciejewskiego. Na projekt składają się fotografie współczesnej żywności ułożone w zestaw 24 obrazów martwych natur. Kompozycje fotografowane zostały za pomocą sztucznego oświetlenia i starego, analogowego aparatu Sinar.
Tytułowy "Rajski Ogród" to propozycja dla miłośników nie tyle martwych natur w ich klasycznej, barokowej odsłonie, co miłośników samego detalu i smaku, jaki owe obrazy wprowadziły do sztuk wizualnych. W przypadku fotografii Andrzeja Maciejewskiego inspiracja takim malarzami jak Caravaggio, Fantin Latour, Melendez, Grazia czy mistrzowie flamandzcy jest widoczna, choć pod oczywistą warstwą kryje się współczesny pazur. Teatralne operowanie światłem bez wspomagania się sztucznymi efektami ma na celu naśladowanie efektów malarskich z XVII i XVIII wieku.
Andrzej Maciejewski tak mówi o swoim projekcie: "Nasza cywilizacja wykreowała naiwne podejście do przyrody, gloryfikujące jej hojność i łaskawość. Jednocześnie jesteśmy z nią w nieustannej wojnie, usiłując ją ujarzmić i zaprząc w naszą służbę. Owoce i warzywa z supermarketów, ujednolicone, opakowane, ponumerowane, są doskonałym przykładem tego, jaki naprawdę mamy stosunek do natury. Rozwinięte społeczeństwa XXI wieku tworzą dla siebie sztuczny raj, gdzie wszystko, przynajmniej na pierwszy rzut oka, jest ładne i bez skazy. Jednak w trakcie tego procesu powoli tracimy różne wartości, jak smak czy wyjątkowość. Mój projekt zderza się ze sobą te dwa konteksty – idealistyczną wizję stworzoną przez wieki naszej kultury i rzeczywistość, stworzoną przez naszą żarłoczną i wygodnicką cywilizację".
Rajski ogród według Maciejewskiego to supermarket, gdzie nie liczy się, jakość ale ilość i wizerunek sprzedawanych dobrodziejstw natury. Ale czy to, aby na pewno jeszcze natura? Czy już produkt, pojęcie jakże ważne dla współczesnych, rynkowych społeczeństw.
Każdy w przedstawionych obiektów jest wytworem a nie rośliną. Odpowiednio oznakowany, spełniający normy. Jednak po odrzuceniu powierzchowności i reklamowej cukierkowatości kolorów można stwierdzić, że każdy owoc jest sztuczny. Widać to w detalach: przekrojony pomidor z łykowatym wnętrzem, dorodnie pierzasta papierowa sałata, śnieżnobiały woskowy czosnek, długie zafoliowane ogórki czy lśniące perłowa czerwienią truskawki bardziej przyprawiają o mdłości niż zachęcają do spożycia. Ale ta warstwa jest widoczna tylko wtedy, gdy do naszej świadomości dotrze ukryty, choć niezakryty sens ekspozycji. A mianowicie pod modyfikacją genetyczną, która mila, roziwązać problemy jakościowe i logistyczne producentów, kryje się silna pogarda dla przyrody. Ale też dla człowieka, jako elementu w jej ekosystemie. Czy jedzenie sztucznego produktu, zatem może być naszym sukcesem? Czy kalafior bądź ziemniak jest dobry tylko wtedy, gdy będzie posiadał certyfikat, jakości? A może ananas bez instrukcji obsługi nie będzie smakował?
Pytania te pozostają jednak bez odpowiedzi. Wystaw nie udziela jej wprost. Raczej prowokuje do myślenia - czy owoce, które nie gniją w tempie naturalnym są tak naprawdę owocami.
Moja osobistą refleksją była to, że te plastikowe siatki, kody kreskowe i naklejki są przytykiem dla naszego społeczeństwa. A raczej do osób, które kreują modę czy styl – na idealne ciało, którego nie jest w stanie stworzyć natura. Takie przykłady utożsamiają symbol bezmyślnej konsumpcji. Wszechobecnej globalnej unifikacji, która dotyka każdy (łącznie z żywnością) aspekt życia. Już za chwilę wszyscy będziemy wyglądać tak samo, używać tych samych produktów, tych samych słów oraz jeść te same produkty bez względu na naturalne i geograficzne rytmy przyrody.
Tradycyjne martwe natury powstawałyby pokazać ulotność życia, próbować ją zapisać. Ale też w celu ostrzeżenia przed nadmiernym korzystaniem z ulotnych radości życia. Z drugiej strony miały na celu pokazanie bogactwa i zasobności ówczesnych Niderlandów, poprzez wprowadzenie egzotycznych owoców do kompozycji. Te zamorskie rarytasy były dostępne tylko dla wybranych, obecnie każdy może sobie je zakupić na wystawnych stoiskach w marketach.
Wystawa obrazów skadrowanych przez Maciejewskiego stara się przekazać odbiorcy kwintesencję współczesnego człowieka i jego podobieństwo do ludzi baroku. Epoki tak pełnej niepokoju i sprzeczności, gdzie królowała symbolika śmierci. Przedstawione na fotografiach warzywa i owoce staja się negatywnymi bohaterów naszej epoki – lansowanych przez media celebrytów z ich powierzchownym traktowanie życia. Owa marketingowa machina, która stara się wciskać nam nierzeczywiste produkty masowej wyobraźni.
Nawiązanie do martwych natur nie przeszkadzają jednak w odbiorze tych zdjęć w kategoriach estetycznych zbliżonych do kompozycji reklamowych. Być może odpowiadają za to nasze wyobrażenia, gdzie nagromadzenie produktów ma czemuś służyć. A tu służy jedynie sztuce, która choć w jakimś sensie jest zaangażowana to w gruncie rzeczy stara się kontynuować tradycję. Choć tradycja już dawno została zniszczona, gdy dobrodziejstwa natury zastąpiono sztucznym mistyfikatorem żywności. Jak mawiają jesteś tym, co jesz.
Wystawa potrwa do 31 maja.

No comments:

Post a Comment